Wnioski po meczu z Motorem

Po ostatnich tygodniach, które nie rozpieszczały kibiców, ten weekend w końcu przyniósł pewną dawkę optymizmu. Wisła Kraków wygrała spotkanie na trudnym terenie, co – umówmy się – było dla wielu ekspertów mimo wszystko pewnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę postawę obu zespołów w tym sezonie. Postanowiliśmy skupić się na kilku wnioskach, jakie można wyciągnąć z ostatniego spotkania. Na co warto zwrócić uwagę?

🔵 Cieszy skuteczność

    Ile razy widzieliśmy takie spotkania w wykonaniu Wisły na poziomie I ligi? Sobotni mecz był kolejnym, klasycznym pojedynkiem dwóch zespołów, które do pewnego momentu prowadziły wyrównaną walkę i stworzyły sobie sytuacje podbramkowe. W tym sezonie ekipa Radosława Sobolewskiego miała zazwyczaj sporo kłopotów, by w takich starciach wykorzystywać kluczowe momenty. Tym razem jednak było zupełnie inaczej i to „Biała Gwiazda” okazała się drużyną, która do walki dorzuciła również konkrety. Jasne, Wisła nie dominowała w całym meczu, Motor też mógł przechylić szalę na swoją korzyść, chociaż stuprocentowych sytuacji nie miał.

    Ale cieszyć może przede wszystkim to, że Wiślacy wykorzystali każdy prezent dostarczony przez przeciwnika i zadali skuteczne ciosy, które na dobre zabiły to spotkanie. A w przeszłości utrzymanie prowadzenia było przecież zadaniem z kategorii mission impossible.

    Ktoś powie, że Wiśle sprzyjało szczęście – to prawda. Ale czasem właśnie to ono jest potrzebne, jako ten ostatni element układanki.

    🔵 Odpowiedni plan na mecz przynosi punkty

    Same jednak sytuacje, po których Wiślacy strzelili gola nie wzięły się z niczego, lecz były efektem przede wszystkim walecznej postawy zawodników. Trener Sobolewski odpowiednio ustawił swój zespół i położył akcent na odcięcie linii pomocy Motoru od podań formacji defensywnej. W efekcie zawodnicy Gonzalo Feio zostali zmuszeni do błędów, które Wisła potrafiła przekuć na kolejne bramki. Ten mecz w dużym skrócie pokazał właśnie, na czym polega sukces w I lidze. Liczy się przede wszystkim plan na przeciwnika i pełne zaangażowanie w jego realizacji. Niekiedy mogą to być mniej atrakcyjne środki, ale najważniejsze są zwycięstwa. 

    🔵 Marc Carbo receptą na środek pola?

    Już w spotkaniu z Arką Gdynia Marc Carbo wypadł naprawdę przyzwoicie. Kolejne tygodnie zaś tylko utwierdzają w przekonaniu, że to właśnie może być zawodnik, który wypełni lukę w środku. A to był jeden z naszych największych problemów kadrowych od długiego czasu. W sobotnim meczu Carbo znów nie bał się rozegrania w środkowej strefie i podejmował dobre próby rozprowadzenia piłki w ofensywie. Do tego dorzucił po raz kolejny względny spokój i zabezpieczenie defensywne. Wydaje się, że Radosław Sobolewski w końcu dostał zawodnika, który może umiejętnie stanowić pomost miedzy defensywą i drugą linią.

    🔵 Mamy w końcu lidera

    Dobrze, że jesteś. Witaj z powrotem, Alan – taki transparent powinien prędzej czy później pojawić się na trybunie C. Bo jeśli Wisła potrzebowała lidera z prawdziwego zdarzenia, to musiał nim zostać stoper Wisły. Alan Uryga z każdym tygodnie wygląda coraz lepiej w roli lidera obrony, który nie tylko zapewnia spokój w swojej strefie u boku Josepha Colleya (kolejny pozytywny powrót do formy), ale też pełni rolę dowódcy, który umiejętnie wyznacza rozkazy swoim kolegom na boisku. Właśnie takiej osobowości brakowało w szatni i na placu gry od wielu miesięcy.

    Wisła do niedawna była zespołem, który łatwo wpada w panikę i zaczyna gubić się w najprostszych sytuacjach. Z Urygą na boisku gra w defensywie wygląda znacznie pewniej. I nie ma żadnego przypadku, że od powrotu kapitana zespół trenera Sobolewskiego nie przegrał jeszcze meczu. Licznik wynosi aktualnie cztery spotkania. I oby jak najdłużej trwał, wraz ze zdrowiem naszego obrońcy.

    🔵 Kolejny mecz, stare błędy

    Oczywiście, Wisła nie ustrzegła się błędów. Ponownie delikatne obawy mogła wzbudzać postawa Ratona, który dalej sprawia wrażenie niepewnego golkipera, który może w nieoczekiwanym momencie popisać się elektryczną interwencją. Bardziej jednak symptomatyczna okazała się strata gola przez „Białą Gwiazdę”, do której doszło…tak, tak – po stałym fragmencie gry.

    Mijają tygodnie, a jedno się nie zmienia. Dośrodkowania po rzutach różnych i wolnych to w dalszym ciągu potencjalnie duże zagrożenie pod bramka Wisły. Pozostaje liczyć, że wraz z powrotem na boisku Alana Urygi i ustabilizowaniu linii obrony efekty w defensywie w końcu przyjdą. A może i z przodu coś wpadnie?

    🔵 Skandal na trybunach

    Od kilku tygodni obserwujemy nową telenowelę z udziałem klubów, które z rożnych powodów odmawiają wstępu kibicom Wisły na meczach wyjazdowych. Przed spotkaniem z Motorem władze ekipy z Lubelszczyzny odwoływały się do potrzeby zachowania bezpieczeństwa. Cóż, być może brak kibiców gości rzeczywiście okazał się dla organizatorów dobrą decyzję. Bynajmniej jednak nie uchronił widowiska od dużego skandalu, jakim była sytuacja po zdobyciu przez piłkarzy Wisły czwartego gola. Mowa oczywiście o gradzie butelek, którymi zawodnicy zostali potraktowani przez trybunę gospodarzy. Zdjęcia Goku, który obrywał plastikowymi przedmiotami powinny wywołać konkretne działania. Wygląda na to, że niekoniecznie wyłącznie w kibicach „Białej Gwiazdy” tkwią poważne problemy do rozwiązania.

    Views: 358

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *