Przed Puszczą…Największe plusy i minusy tego sezonu

Stęskniliście się za spotkaniami naszej drużyny? Już jutro w Niepołomicach Wisła Kraków powróci do rywalizacji na boiska I ligi i rozpocznie tym samym trzeci etap rundy jesiennej. Ekipa Mariusza Jopa ma praktycznie już 1/3 tegorocznej kampanii za sobą, dlatego tutaj pokusić się o kilka wniosków. Jakie są największe plusy i minusy po rozegranych do tej pory kolejkach I ligi? Gdzie Wisła może szukać powodów do optymizmu? Co ewentualnie może budzić obawy? Zapraszamy na przegląd plusów i minusów.

Plusy

Sytuacja Wisły w tabeli

Pierwszy i dość oczywisty punkt na liście. Aktualna pozycja Wisły w tabeli i jej dorobek punktowy to rezultat, który zdecydowana większość z nas wzięłaby przed rozpoczęciem tego sezonu z pocałowaniem ręki. Po kilku latach niepowodzeń wygląda na to, że drużyna wyciągnęła odpowiednie wnioski i nie zaniedbała kolejny raz początku sezonu. W ostatnich dwóch kampaniach zawodnicy „Białej Gwiazdy” od początku rozgrywek ustawiali się w pozycji drużyny, która musi cały czas gonić rywali i robi to bardzo nieskutecznie. Dziś sytuacja wygląda o niebo lepiej i to teraz nasi przeciwnicy muszą ścigać zespół Mariusza Jopa.

Wisła nie tylko punktuje regularnie i wzmacnia swoją pozycję, ale też wykorzystuje fakt, że na razie jej najwięksi rywale typowani do walki o bezpośredni awans mają swoje problemy. Śląsk Wrocław wciąż wygląda na zespół, który musi uczyć się tej ligi. ŁKS mimo wielu transferów pogubił już masę punktów. Swoje problemy na początku ma także Ruch Chorzów, który zmienił już trenera. Wiśle do pewnego momentu próbowała dotrzymać kroku Wieczysta, ale w ostatnich tygodniach nie ustrzegła się błędów, co posadą przypłacił Przemysław Cecherz.

Reasumując, „Biała Gwiazda” zbudowała sobie niezłą pozycję wyjściową i ma na jakiś czas zapewniony komfort w tabeli.

Różna waga zwycięstw

Liczba zwycięstw oczywiście robi wrażenie, ale warto też zwrócić uwagę na różnorodność stylu, w jakim zawodnikom Mariusza Jopa udało się wywalczyć poszczególne komplety punktów. Można śmiało stwierdzić, że za każdym zwycięstwem w tym sezonie kryła się nieco inna opowieść.

Na początku sezonu większość ekspertów zachwycała się przede wszystkim efektownymi zwycięstwami, w których Wisła nie pozostawiała rywalom żadnych złudzeń i kroczyła od wygranej do wygranej prezentując przy tym kapitalny styl. Sami wielokrotnie już na łamach naszej strony pialiśmy z zachwytu nad grą całej drużyny, która w meczach ze Stalą Mielec, ŁKS-em, Zniczem czy Śląskiem zagrała prawdziwy koncert. Warto jednak pamiętać, że w samym sierpniu przytrafiły się jeszcze dwa triumfy, które już nie przyszły Wiślakom tak łatwo. W spotkaniach z GKS-em Tychy czy Pogonią Grodzisk Mazowiecki nasi zawodnicy mieli swoje problemy i do końca musieli pilnować korzystnego rezultatu.

Porażką w Legnicy Wisła rozpoczęła wyraźnie słabszy okres, który skutkował także startą punktów w meczu z Odrą. Wiele wskazywało, że spotkanie z Górnikiem Łęczna również zakończy się klęską naszej drużyny, lecz splot okoliczności i odrobiny szczęścia sprawił, że Wisła przepchnęła kolanem tamto spotkanie. Mimo bardzo słabego stylu zawodnicy Mariusza Jopa udowodnili, że potrafią także cierpieć i przechylać na swoją korzyść rywalizacje, w trakcie których wyraźnie nie czują się najlepiej dysponowani.

Warto także docenić ostatnie mecze przeciwko Polonii Bytom, Wieczystej i Ruchowi. Ekipa Łukasza Tomczyka była prawdopodobnie najlepiej zorganizowanym zespołem, z jakim przyszło się do tej pory mierzyć Wiśle, która ostatecznie wygrała to starcie. Mecz z Wieczystą to ambitna gonitwa za remisem, który udało się wyszarpać w ostatnich minutach. Ten wynik zresztą miał ogromne znaczenie dla układu tabeli. Wreszcie, ostatnie starcie z Ruchem. Wisła wytrzymała presję i skorzystała z okazji, aby odskoczyć rywalom w tabeli. W poprzednich sezonach to wcale nie byłoby takie oczywiste w naszym wykonaniu.

„Biała Gwiazda” udowodniła zatem, że nie tylko potrafi wygrywać pięknie, gdy wszystko jej się układa, ale stać ją też przede wszystkim na grę skuteczną, wyrachowaną i obliczoną na punkty.

Coraz większa rola młodzieżowców

Budujące jest również to, że spory wkład w aktualne wyniki „Białej Gwiazdy” mają od początku sezonu również jej młodzieżowcy. Przed rozpoczęciem tegorocznej kampanii mogliśmy się zastanawiać nie tylko kto będzie pełnił funkcję podstawowego zawodnika do lat 21, ale też czy zagwarantuje odpowiedni poziom na boisku. Dzisiaj nikt nie ma watpliwości, że młodzi zawodnicy Wisły stanowią już bardzo ważne ogniwo pierwszej drużyny.

Kuba Krzyżanowski mimo początkowych obaw wiele razy dźwigał ciężar odpowiedzialności za grę na lewej stronie obrony. Mariusz Kutwa na początku sezonu tworzył etatową parę stoperów z Wiktorem Biedrzyckim. Maciej Kuziemka to oczywiste objawienie tego sezonu, którego palcami wskazują już niemal wszyscy eksperci. Eksplozja talentu naszego skrzydłowego to jedna z najfajniejszych historii rundy jesiennej i nikt nie ma wątpliwości co do jego obecności w wyjściowej jedenastce.

W kolejce czekają jeszcze następni. Do składu powrócił już Patryk Letkiewicz, który ma szansę zrehabilitować się za niezbyt udaną rundę wiosenną. Swoje minuty otrzymywali już także Filip Baniowski oraz Szymon Kawała i obaj dołożyli już swoją cegiełkę do aktualnego dorobku drużyny. Gołym okiem widać także ciekawy potencjał Wiktora Staszaka, który z pewnością dostanie jeszcze sporo szans.

I tutaj trzeba na koniec podkreślić rolę naszego trenera. Mariusz Jop nie boi się stawiać na młodych graczy, ale czyni to też bardzo rozsądnie. Cierpliwie buduje swoich młodzieżowców i ma wobec nich także sporo cierpliwości.

Trudno dzisiaj nie oceniać pozytywnie polityki, jaką podąża Wisła jeśli chodzi o konstrukcję składu. Coraz większa i absolutnie zasłużona rola młodych zawodników to właściwy kierunek, który z pewnością przyniesie jeszcze wiele owoców w przyszłości.

Udane transfery

Przypomnijmy sobie na chwilę nastroje większości kibiców „Białej Gwiazdy”, którzy w czerwcu martwili się małą aktywnością klubu na rynku transferowym. Rzeczywiście, w pierwszych tygodniach przygotowań do nowego sezonu znacznie dłuższą listę tworzyli gracze odchodzący z klubu niż nowe nabytki. Dodatkowo, niemal codziennie dostawaliśmy także informacje o kolejnych transferach do naszego sąsiada z Wieczystej, który z impetem ruszył na łowy i podpisywał kolejne nazwiska. Nietrudno było zatem o niepokój.

Z perspektywy czasu możemy jednak dostrzec, że za taką postawą Wisły kryła się pewna głębsza strategia. Działacze klubu nie chcieli działać w pośpiechu, lecz cierpliwie pracowali nad zakontraktowaniem zawodników wytypowanych już wiele miesięcy wcześniej. Czasem wymagało to determinacji, aby ograć rywala w walce o podpis, co pokazuje transfer Juliusa Ertlthalera, o którego nasz klub walczył z ŁKS-em. Innym razem, działacze Wisły musieli po prostu czekać na odpowiedni moment i okoliczności, co z kolei pokazywały już sierpniowe ruchy pod koniec okna. Tak czy siak, działacze uznali, że każdy transfer musi być absolutnie przemyślany i nie można już sobie pozwolić na marnotrastwo pieniędzy. Wisła postawiła na jakość, a nie ilość, co widać dzisiaj gołym okiem.

Po kilkunastu kolejkach nowego sezonu możemy już bez cienia wątpliwości wskazać, że przynajmniej cztery nowe transfery okazały się bardzo solidnymi wzmocnieniami. Julius Ertlthaler to oczywisty kandydat nr 1 na najlepszy zakup w całej Betclic I lidze. Austriak okazał się brakującym kluczem naszego ataku.

Julian Lelieveld rozpoczął przygotowania z drużyną już pod koniec czerwca i od początku sezonu jest etatowym zawodnikiem wyjściowego składu. W sierpniu swoje szanse zaczął otrzymywać Darijo Grujcić i pokazał on, że warto na niego stawiać od pierwszej minuty. Zresztą, to dzięki jego kapitalnej bramce udało się wywieźć trzy punkty z Łęcznej. We wrześniu zaś trener Jop postanowił sięgnąć po Raoula Gigera, który też z każdym tygodniem wygląda coraz lepiej na boku obrony. Nie zapominajmy także o Jamesie Igbekeme, który po nadrobieniu zaległości treningowych znów dzieli i rządzi w środku pola.

Szkoleniowiec Wisły umiejętnie wprowadza nowych zawodników do kadry, a Ci z każdym tygodniem zaczynają odgrywać coraz większą rolę. Następni na liście pozostają Ervin Omić, Marko Bożić i Ardit Nikaj, którzy już pokazali kilka przebłysków swoich umiejętności. Niewykluczone, że i oni wkrótce dorzucą swoje ważne liczby.

Minusy

Niepewność w bramce

W poprzednim sezonie obsada bramki stanowiła jeden z kilku problemów Wisły Kraków. Anton Cziczkan po kilku przeciętnych kolejkach stracił miejsce w składzie na rzecz Patryka Letkiewicza. Młodzieżowiec po przyzwoitej jesieni utrzymał pozycję w bramce, lecz runda wiosenna była już w jego wykonaniu mocno nierówna. „Letki” potrafił zaliczał bardzo dobre interwencje, ale też wielokrotnie zachowywał się mocno elektrycznie i też częściowo przyczynił się do utraty kilku ważnych punktów.

Na końcówkę sezonu do wyjściowej jedenastki wskoczył za to Kamil Broda. Choć nie uratował on Wisły przed odpadnięciem z baraży, to spisał się na tyle przyzwoicie, że trener Jop postanowił obdarzyć go zaufaniem na początku nowej kampanii. Niestety, gołym okiem było jednak widać w pierwszych tygodniach nowego sezonu, że nasz bramkarz również nie trzyma ciśnienia i ma swoje problemy z interwencjami na przedpolu oraz rozgrywaniem akcji od bramki. Choć sami apelowaliśmy tutaj wielokrotnie o cierpliwość i szansę, to po meczu w Łęcznej trudno było już znaleźć argumenty na obronę golkipera.

Trener Jop znów postanowił sięgnąć po Patryka Letkiewicza, który wrócił do naszej bramki i w pierwszych trzech spotkaniach tylko raz wyciągał piłkę z siatki. Z drugiej strony, nie ustrzegł się także kilku błędów, dlatego zdecydowanie wstrzymamy się z ostatecznym werdyktem odnośnie naszego młodzieżowca. Patryk Letkiewicz musi wciąż mocno pracować i udowodnić do końca rundy, że w ostatnich miesiącach popracował nad koncentracją i wyeliminował część swoich błędów. W przeciwnym wypadku, Wisła będzie musiała rozejrzeć się zimą za potencjalnym wzmocnieniem pozycji bramkarza.

Brak następcy dla Rodado

Jeśli gdzieś Wisła potrzebuje jeszcze poszerzenia swojej kadry, tym miejscem wydaje się pozycja napastnika. Na dzień dzisiejszy Mariusz Jop nie ma na razie alternatywy na wypadek słabszej formy Angela Rodado bądź jego (tutaj odpukać) absencji z powodu urazu czy kartek.

Kiedy prezes Jarosław Królewski po odejściu Łukasza Zwolińskiego zapowiadał na portalu X, że Wisła w tym oknie odpuścić sobie temat kolejnego snajpera, wielu kibiców miało wątpliwości, czy to na pewno dobry pomysł. Niektórzy sugerowali klasyczny blef w wykonaniu naszego sternika. Ostatecznie, do końca lata klub pod koniec okna transferowego zdołał jeszcze domknąć tematy transferów Omicia oraz Bożicia, lecz kwestia dublera dla Angela Rodado pozostała nierozstrzygnięta.

Z jednej strony, Angel Rodado na początku sezonu potwierdził kapitalną dyspozycję i natychmiast wystartował do wyścigu o koronę króla strzelców. We wrześniu jednak Hiszpan złapał lekką zadyszkę, miewał problemy z obrońcami rywali i marnował większą liczbę sytuacji niż zwykle, co nie umknęło uwadze kibiców i obserwatorów. Trudno mieć tutaj do niego pretensje, bo i tak wyciska z siebie maksa i swoimi liczbami sprawia, że pozycja Wisły jest dzisiaj, jaka jest. Ta sytuacja pokazuje jednak, że warto poszukać tej drugiej opcji, która na wszelki wypadek pomoże naszej ofensywie odblokować drogę do siatki przeciwnika. Wbrew pozorom, Łukasz Zwoliński czy nawet Szymon Sobczak potrafili czasem wspomóc Hiszpana i wcielić w życie plan B.

Istnieje oczywiście szansa, że Wisła nie zakontraktuje nikogo w zimie. Trener Jop będzie musiał wtedy znaleźć inny pomysł na wypełnienie tej luki. Młody Szymon Kawała? A może Ardit Nikaj? Niektórzy już teraz zwracają uwagę, że Albańczyk lepiej nadawałby się do ataku niż na pozycję skrzydłowego. To ciekawa opcja, którą szkoleniowiec być może przetestuje w trakcie którego spotkania.

Warto jednak pamiętać, że w tym sezonie o sile ofensywy Wisły Kraków decyduje nie tylko sam Angel Rodado. Wystarczy przytoczyć jedną statystykę, aż czternaście zawodników zdobyło już w tym sezonie gola dla naszej ekipy. Drugim najskuteczniejszym zawodnikiem naszej ekipy po Hiszpanie jest zaś…Wiktor Biedrzycki.

Views: 482

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *