MISTRZ POLSKI: 1927, 1928, 1949, 1950, 1978, 1999, 2001, 2003, 2004, 2005, 2008, 2009, 2011
PUCHAR POLSKI: 1926, 1967, 2002, 2003, 2024
Nadzieja czy ostrzeżenie? Wnioski po meczu ze Zniczem
Absolutnie fatalna postawa w pierwszej części spotkania, po której część kibiców mogła już wyłączyć telewizor. W drugiej połowie – zupełnie inny zespół. Tak, w piątkowy wieczór Wisła Kraków uniknęła prawdziwej katastrofy, jaką byłaby porażka ze Zniczem Pruszków w beznadziejnym stylu. Tym samym nasz zespół wlał nieco więcej nadziei w serca kibiców. Niestety, pozostawił także sporo obaw i wątpliwości na dalsze tygodnie. Zapraszamy na krotki przegląd wniosków pomeczowych.
◾️ Panowie! Co to było?!
Skuteczna remontada po przerwie i ostateczne zainkasowanie trzech punktów nie powinny nam jednak przysłonić tego, co wydarzyło się w trakcie pierwszych 45 minut. Nie ma żadnego usprawiedliwienia absolutnie beznadziejnej postawy piłkarzy Białej Gwiazdy, którzy przed przerwą zmierzali prosto w kierunku wielkiej kompromitacji. I tylko dzięki zupełnie innej postawie w drugiej części meczu udało się uniknąć najgorszego.
Co właściwie wydarzyło się w trakcie pierwszych trzech kwadransów? Zawodnicy trenera Rude zaprezentowali cały wachlarz swoich najgorszych cech z tego sezonu. Przede wszystkim, bezproduktywność w ofensywie – mimo bardzo dużej przewagi w posiadaniu piłki, nie potrafili oni zupełnie jej przełożyć na jakiekolwiek sytuacje pod bramkowe. W ich grze było za dużo utartych schematów, co w połączeniu z powolnym tempem rozgrywania piłki w żaden sposób nie mogło zaskoczyć przeciwników. Wisła jeszcze raz pokazała, że często nie ma pomysłu, jak wykorzystać piłkę przy nodze. I tutaj należy się duży minus dla trenera Rude za ten kompletny brak pomysłu.
Nie popisała się również nasza defensywa, którą rywale z Pruszkowa kilkukrotnie w pierwszej połowie po prostu ośmieszyli. Przy obu golach dla Znicza, nasi obrońcy wyglądali, jak dzieci we mgle, których potrafił wyjaśnić 38-letni Radosław Majewski. Przy całym szacunku dla byłego reprezentanta Polski, ale z czym Wy chcecie Panowie wyjść do ludzi? Jaki awans? Na pewno nie przy takiej postawie…
Nic dziwnego, że w przerwie zjazd do bazy zaliczył chociażby Igor Łasicki. Równie słabe zawody rozegrał Alan Uryga, który wykartkował się na mecz z Resovią. Poniżej swojego poziomu wystąpił też Joseph Colley.
Prawda jest jednak taka, że żadnemu zawodnikowi Wisły nie należy się pozytywna nota za pierwszą połowę. Pomocnicy i napastnicy także dostosowali się do mizernego poziomu w trakcie tego dnia i dopiero w drugiej połowie zdołali przypomnieć sobie chociaż trochę o swoich umiejętnościach.
◾️Zmiany kluczowe
Nie pierwszy już raz w tym sezonie Wisła przespała całkowicie pierwszą część meczu. Jednocześnie, nie pierwszy już raz w tym sezonie drużynę rozruszali piłkarze wprowadzeni na boisko. I jeśli szukać po wczoraj meczu najwiekszych pozytywów to właśnie we dwóch nazwiskach. Co istotne, są to gracze, którzy mogą nam się bardzo znacząco przydać w końcowej fazie sezonu.
Pierwszy z nich, David Junca zaliczył prawdziwe wejście smoka, ukoronowane dwie asystami. Hiszpan w drugiej połowie zajął miejsce na swojej nominalnej lewej stronie defensywy i od razu zaczął przypominać kibicom swoje najbardziej rozpoznawalne zagrania. Chodzi tu oczywiście o dośrodkowania, które posyłał idealnie w punkt, dzięki czemu Wiślacy zdołali odrobić dwubramkową stratę do rywali.
Jesienią Junca wyraźnie zgubił formę, którą imponował momentami wiosną poprzedniego roku. Wówczas Hiszpan był jednym z najistotniejszych zawodników ofensywy w talii trenera Sobolewskiego, który skrzętnie korzystał z najwiekszych atutów swojego wahadłowego. Wczoraj lewy obrońca dał zdecydowanie dobrą zmianę i wysłał sygnał, że w obliczu falującej formy Jakuba Krzyżanowskiego może być bardzo przydatny w końcówce sezonu.
Podobnie rzecz ma się z drugim zawodnikiem, który wczoraj dał impuls po przerwie czyli Michałem Żyro. W przeciwieństwie do Junki, Polak już od kilku tygodni jest przywracany do składu przez trenera Rude. Z każdym tygodniem jego dyspozycja wyglada jednak coraz lepiej, co też może nam się przydać w trakcie kolejnych tygodni. Żyro miał już przy R22 okres, gdy stanowił główną siłę ofensywy Wisły, mogliśmy to jeszcze obserwować za kadencji Jerzego Brzęczka. Michałowi życzymy jednak przede wszystkim zdrowia, bo to właśnie ono było największym hamulcowym jego dotychczasowej kariery.
◾️Rodado znów istotny
Nikt nie ma wątpliwości, że powrót Angela Rodado do pełni sił to dla nas bardzo ważna informacja. Tydzień temu w Płocku jeszcze nie był w stanie dać z siebie wystarczająco dużo energii i zdrowia. Wczoraj także zagrał poniżej pewnego poziomu, do którego nas przyzwyczaił. Hiszpan ma jednak to do siebie, że pomimo bardzo słabych minut, jego przydatność na boisku i tak może ujawnić się niemal w każdej chwili.
W piątkowy wieczór to właśnie nasz napastnik wywalczył decydujący rzut karny, który zdołał zamienić na 28 trafienie w swojej karierze dla Białej Gwiazdy. Tym samym Rodado zrównał się liczbą goli z Cwetanem Genkowem i obok Bułgara zajmuje teraz pierwsze miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych obcokrajowców w historii klubu.
◾️Nadzieja, ale i ostrzeżenie
Po pierwszej połowie większość sympatyków kończyła już oficjalnie sezon Białej Gwiazdy i przystąpiła do jego podsumowania. Nie brakowało tych, którzy zdawali się wyciągać białą chusteczkę dla trenera Rude. Tak po prawdzie, my również przestaliśmy widzieć dalsze nadzieję. Wisła wyglądała po prostu jak zespół skończony.
Piłka nożna bywa jednak zupełnie nieprzewidywalna i potrafi zmieniać ludzkie nastroje w mgnieniu oka. Godzinę później wiara powróciła w nasze serca i znów z zainteresowaniem będziemy spoglądać na naszych rywali w trakcie tego weekendu.
Nie ulegając emocjom, lecz analizując postawę ekipy trenera Rude, musimy powiedzieć sobie wprost – wczorajszy mecz to było poważne ostrzeżenie. Niestety, w Pruszkowie Wisła ponownie powtórzyła swoje błędy, które widzieliśmy już np. w Głogowie. Tam również nasz zespół dał się zdominować przeciwnikowi, który za pomocą prostych środków potrafił nas znokautować. Pewne rzeczy nie dzieją się z przypadku, lecz są naturalną konsekwencją głębszych problemów.
Wczoraj Zniczowi zabrakło sił i jakości, by zabić spotkanie. Następni rywale, którzy dopiero nami mogą okazać się znacznie bardziej skuteczni.
Wielka Wisła W.K