Cztery problemy, których Wisła Kraków powinna w tym sezonie uniknąć

Koniec wakacji, przynajmniej dla piłkarzy i kibiców. Już dzisiaj zawodnicy Wisły Kraków wracają do rywalizacji na ligowych boiskach, a ich pierwszym przeciwnikiem będzie ekipa Stali Mielec. Dla podopiecznych Mariusza Jopa to już czwarte podejście do walki o awans. Czy tym razem okaże się ono skuteczne? Choć wśród kibiców, działaczy i zawodników nie brakuje ambicji, to nie ma co ukrywać, że przed Wisłą kolejne trudne zadanie, które wymaga poprawy kilku rzeczy względem poprzedniego sezonu. Tuż przed inauguracją przyjrzyjmy się, jakie problemy z ostatniego roku należałoby rozwiązać. 

Uniknięcie falstartu

Początek zeszłego sezonu dla piłkarzy Wisły Kraków to przede wszystkim konieczność łączenia występów ligowych z europejską kampanią. Uczciwie trzeba przyznać, że drużyna w eliminacjach do Ligi Europy i Ligi Konferencji wstydu nie przyniosła, a nawet pozostawiła naprawdę dobre wrażenie. Niestety, skutki uboczne gry co trzy dni odbiły się na postawie w lidze. Do końca września „Biała Gwiazda” zdobyła w ośmiu spotkaniach zaledwie dziewięć punktów, za co głową zapłacił sam trener Kazimierz Moskal. 

W tym samym czasie bardzo dobry początek sezonu zaliczył Bruk-Bet Termalica Nieciecza, którego 29 pkt. w 11 meczach ugruntowało w czubie tabeli i w zasadzie zbudowało podstawę do bezpośredniego awansu. Równie dobrze punktowały także Arka Gdynia oraz Wisła Płock (24 pkt. I 21 pkt.) 

W tym roku zawodnicy Mariusza Jopa nie muszą już dzielić swojej uwagi na kilka rozgrywek, co daje nadzieję na uniknięcie falstartu w lidze. 

Wykorzystywanie sytuacji

Z jednej strony 63 bramki umiejscowiły Wisłę Kraków w czołówce klasyfikacji drużyn z największą liczbą trafień. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że zawodnicy Kazimierza Moskala oraz Mariusza Jopa w wielu spotkaniach mogli tych goli zdobyć jeszcze więcej. W trakcie całego sezonu nie zabrakło meczów, w których optyczna przewaga zespołu i próba dominacji nad rywalem nie przełożyła się na ostateczną zdobycz punktów. Wystarczy wspomnieć tutaj np. starcia z Wartą Poznań (0-1) czy Kotwicą Kołobrzeg (1-1), po których wielu sympatyków rwało sobie włosy z głowy, patrząc na zmarnowane okazje. Nawet Angelowi Rodado przytrafiały się takie wpadki. 

Wisła Kraków potrafiła grać spektakularnie i niezwykle przyjemnie dla oka, ale równie często brakowało jej wyrachowania i umiejętności przepchnięcia meczu kolanem, zwłaszcza w rundzie jesiennej. Wiosenna seria kilku zwycięstw z rzędu pokazała jednak, że zespół Mariusza Jopa potrafi zagrać na zwykle „1-0” i odhaczać kolejne punkty. Szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” ma już trochę doświadczenia w tej lidze i liczymy, że zdoła je wykorzystać w tej kampanii. 

Koncentracja w obronie

Nieskuteczność w ataku była jednak tylko częścią listy problemów, wśród których należałoby także wymienić słabą postawę w obronie i zbyt częste błędy indywidualne. O grze defensywnej Wisły Kraków w poprzednim sezonie nie jeden trener mógłby napisać pracę magisterską, w której przeanalizowałby perypetie całego bloku. Problemy przy stałych fragmentach gry, kłopoty z ustawieniem i kardynalne błędy indywidualne – Wisła Kraków stanowczo za bardzo sama podkładała sobie kłody pod nogi. Poważne wpadki dotyczyły nie tylko samych obrońców, ale też bramkarzy, których „babole” długo śniły się kibicom po nocach. 

Czy w tym sezonie uda się tego wszystkiego uniknąć? Cóż, chcielibyśmy w to wierzyć, ale ten proces raczej będzie dłuższy niż krótszy, biorąc pod uwagę okoliczności. Trener Jop dzisiaj tak naprawdę musi budować linię defensywy od nowa, biorąc pod uwagę poważne kontuzje Alana Urygi i Rafała Mikulca. Znaków zapytania nie brakuje. Nie wiemy, czy Joseph Colley wróci do swojej świetnie dyspozycji, a także jak spiszą się nowi piłkarze w drużynie. Pamiętajmy też, że wraz z końcem roku kończą się umowy Bartosza Jarocha i Igora Łasickiego

Wisła Kraków z pewnością nie porzuci swojego DNA i jej piłkarze znów spróbują narzucić rywalom swój styl gry. Niestety, bez rzetelnej gry w obronie wciąż będą narażeni na kolejne straty punktów. 

Odpowiednia reakcja w trakcie spotkania

Początek meczu, imponujący start, kilka sytuacji podbramkowych, przekonanie o nieuniknionym trafieniu dla „Białej Gwiazdy”…Kolejna część? Mijające minuty, postępująca nieskuteczność, słupki i poprzeczki, zegar tyka…

Wreszcie, gol. Niestety, nie dla nas. Bramka po kapitalnym strzale rywala. Wisła musi odrabiać straty. Druga połowa. Coraz większe nerwy, chaos w grze. Zmiany, które nie wnoszą nic. Zawodnicy zaczynają się gubić coraz bardziej. Końcówka meczu to już chwytanie się brzytwy. Finały znamy. 

Chyba każdy sympatyk naszego klubu zna ten scenariusz. I nie jest to tylko skrót meczu barażowego, lecz pewna kalka, którą w różnych odmianach oglądaliśmy na przestrzeni całego sezonu. 

Wisła Kraków przypominała w tamtym sezonie zespół na dobrą pogodę, który w sprzyjających okolicznościach jest nie do zatrzymania. Sytuacja zmieniała się natomiast o 180 stopni, gdy rywal umiejętnie wrzucał piach w tryby naszej maszyny. Drużyna Mariusza Jopa w wielu kluczowych momentach nie potrafiła odwrócić niekorzystnego trendu i skutecznie znaleźć drogę do siatki rywali. 

Kwestia cierpliwości i wiary w plan A? Brak planu odpowiedniego B? Niewystarczająca odporność psychiczna? Zwykły brak jakości? W poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące pytania podjęto już szereg dyskusji, ale problem pozostał ten sam i skutkował ostatecznie wyeliminowaniem nas z tegorocznych baraży. Co tu kryć, większość ligowych rywali doskonale poznała nasze słabe strony i akurat Miedź Legnica zrealizowała swój plan. 

Jest to też zapewne kamyczek do ogródka Mariusza Jopa, który w tym sezonie z pewnością nie raz będzie się mierzyć z trudnymi momentami i powinien przygotować sobie ewentualne pomysły, jak zażegnać kryzys zespołu w trakcie meczu. Wydaje się, że odpowiednie reagowanie na wydarzenia boiskowe to wciąż sfera, w której szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” ma pewne rezerwy.

  1. kolejka Betclic I Ligi.

Stal Mielec – Wisła Kraków 

Stadion Miejski im. Grzegorza Lato, Mielec.

Sędziuje: Karol Arys (Szczecin).

Przewidywany skład:

Patryk Letkiewicz – Julian Lelieveld, Joseph Colley, Dario Grujcic, Bartosz Jaroch, Fred Duarte, Julius Ertlthaler, Kacper Duda, Marc Carbo, Łukasz Zwolinski, Angel Rodado

Nieobecni: 

Piotr Starzyński; Kacper Skrobański; Bartosz Talar; Alan Uryga; Rafał Mikulec; Igor Łasicki; Wiktor Staszak; Anton Cziczkan;

Views: 549

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *