Wieczór małych cudów

Życie kibica to wiara i nadzieja na lepsze jutro. To oczekiwanie na cuda, których w piłce nożnej przecież nie brakuje. Od kilku tygodni kibice Wisły Kraków notorycznie doświadczali upokorzeń i sygnałów świadczących o tym, że nasz klub dopadła klątwa i liczne plagi. Piątkowy mecz z Odrą Opole dostarczył nam jednak parę promyków nadziei. Tak, przy R22 w końcu ujrzeliśmy małe cuda, na które czekaliśmy. 

 

🔵 Cud nr 1 – Wisła wytrzymała ciśnienie 

Bezbramkowy remis do przerwy mimo znaczącej przewagi nad rywalem w pierwszej połowie i kilku zmarnowanych sytuacji, w tym jednej kapitalnej. Któż z nas nie miał obaw, że ten mecz znów potoczy się według znanego scenariusza? Wisła przez 45 minut solidnie testowała naszą cierpliwość ponownie pokazując dużą niechlujność w finalizacji. Zabrakło tylko jakiegoś przypadkowego gola dla Odry i czerwonej kartki do kompletu. Podopieczni Radosława Sobolewskiego wyglądali jednak wczoraj całkowicie bezradnie i prawdopodobnie zagrali najgorsze spotkanie spośród wszystkich ekip, które w tym sezonie przyjechała pod R22. To po części sprawiło, że Wiślakom nie spadł ani jeden włos z głowy. 

Kto wie jednak, jak mógłby wyglądać dalej ten mecz, gdyby nie bramka zdobyta na początku drugiej odsłony tego meczu. Na szczęście, tym razem nie musieliśmy tego sprawdzać. Zdobyty gol wyraźnie uskrzydlił podopiecznych Mariusza Jopa, którzy nabrali dużej pewności siebie i wykorzystali kilka kolejnych szans. Na listę strzelców wpisali się skrzydłowi (Jesus Alfaro i Tamas Kiss), swoją cegiełkę ponownie dorzucił Angel Rodado, a na osobny fragment zasłużył Łukasz Zwoliński.

Przede wszystkim, Wisła wykonała pierwsze zadanie bez wpadki. Do świętowania daleka droga, ale Mariusz Jop ma na czym bazować w kontekście kolejnych tygodni. Zespół nie tylko wygrał, ale zrobił to przekonująco i zasłużenie. 

🔵 Cud nr 2 – Łukasz Zwoliński wciąż to potrafi 

Tak, jak wspomnieliśmy – napastnik Wisły zasłużył na osobne wyróżnienie, bo wczorajszy mecz to pierwszy mocny sygnał wysłany do kibiców od momentu jego transferu do Krakowa. Do tej pory były napastnik Lechii czy Rakowa irytował swoją spektakularną nieskutecznością, która częściowo zabrała Wiśle kilka punktów w tej rundzie. Presja na atakującym rosła z każdym tygodniem i nie brakowało opinii, że to już jest absolutny niewypał.

A przecież „Zwolak” pokazał już na boiskach Ekstraklasy, że potrafi grać w piłkę i wykorzystywać okazje. Nie mogliśmy zbytnio uwierzyć, że zatracił ten zmysł na boiskach zaplecza. Bardziej przypominało to jakąś mocniejszą blokadę, z która zmaga się zawodnik. 

Mamy nadzieję, że wczoraj doszło do przełamania. Po pierwsze, dwa gole i asysta mówią same za siebie. Ale bardziej nas cieszy to, że Zwoliński wykorzystał takie sytuacje, jakie w ciągu ostatnich tygodni marnował konsekwentnie. 

 

🔵 Cud nr 3 – Bez głupich błędów w obronie

Tym razem Wisła nie obdarowała przeciwnika żadnymi prezentami. Nie obejrzeliśmy ani jednej czerwonej kartki, ani też nie sprokurowaliśmy rzutu karnego. Nasi obrońcy zagrali solidnie i nie popełnili większych strat. Słowem, Wisła zagrała po prostu pewny mecz w defensywie. Oczywiście, musimy mieć na uwadze, że wczoraj Odra także zagrała słabe spotkanie. Ale cześciowo indolencja podopiecznych Radosława Sobolewskiego wyniknęła również z dobrej gry naszego zespołu. 

 

🔵 Cud nr 4 – Jarosław Królewski przeprosił 

Zanim nasz prezes wystąpił przed kamerami TVP, gdzie udzielił kolejnego wywiadu, musiał najpierw obejrzeć bojkot kibiców do 19 minuty, a także wymowną oprawę, której autorzy wyraźnie zaznaczyli swój punkt widzenia. W drugiej połowie zabrakło już okrzyków, co na pewno wynikało także z korzystnego rezultatu. 

Po meczu Jarosław Królewski przeprosił jednak kibiców Wisły Kraków i przede wszystkim Kazimierza Moskala oraz Jarosława Krzoskę, mówiąc:

Przeprosiny oczywiście warto docenić, lecz wypowiedzi na temat autyzmu wolelibyśmy na razie odłożyć na bok, gdyż temat ten jest zbyt złożony, by ujmować go w kilku zdaniach. 

Nie zmienia to oczywiście naszego zdania, które częściowo wyraziliśmy w tym artykule. Prezesa w pierwszej kolejności chcemy rozliczać z jego czynów. A te w dalszym ciągu pozostają niezrozumiałe. Wczorajszy mecz to dopiero pierwszy promyk nadziei, ale teraz warto póki co nałożyć lód na głowę.

Wielka Wisła W.K 

Views: 379

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *