WYPRAWA DO SZCZECINA 2018

WYPRAWA DO SZCZECINA NA MECZ POGOŃ SZCZECIN 2-1 WISŁA KRAKÓW NA ZAKAZIE WRZESIEŃ 2018 r. ŁĄCZNIE 620,1 KILOMETRA !!

We wrześniu 2018 roku miała miejsce druga wyprawa rowerem na wyjazdowy mecz WISŁY KRAKÓW na drugi koniec Polski. Tym razem padło na Szczecin, do którego wyruszyłem 3 dni przed rozpoczęciem ligowego spotkania Pogoń Szczecin – WISŁA KRAKÓW, który miał odbyć się 21.09.2018r. na jeszcze starym stadionie Pogoni im.Floriana Krygiera w Szczecinie.

DZIEŃ 1 ŁĄCZNIE 251,2 KILOMETRA

TRASA: MESZNA – BIELSKO BIAŁA – ŻORY – RYBNIK – GLIWICE – PYSKOWICE – TOSZEK – STRZELCE OPOLSKIE – OPOLE – BRZEG – OŁAWA – WROCŁAW

Pierwszy etap, jednocześnie najdłuższy podczas tej wyprawy przypadł na trasę z Mesznej do Wrocławia. Jest to do tej pory drugi co do odległości najdłuższy dystans, który przejechałem jednego dnia. Wystartowałem około godziny 9 rano by po krótkiej chwili zjawić się już w Bielsko Białej pod Stadionem Miejskim, na który udało mi się wejść na murawę i zrobić pamiątkowe zdjęcie, dzięki uprzejmości pracowników i dyrekcji klubu, którzy jak sami przyznali, darzą Wisłę dużą sympatią. Po zaliczeniu już kolejnej murawy udałem się przez Komorowice, Mazańcowice, Chybie i Strumień mijając zbiornik Goczałkowicki w kierunku Żor, skąd dalej przez Rybnik docieram do Gliwic. Tutaj zaliczam drugą murawę z rowerkiem jednego dnia, mianowicie stadion Piasta Gliwice przy ulicy Okrzei, przy okazji spotykająć Kostę Vasilieva, ówczesnego piłkarza Piasta. Po pamiątkowym zdjęciu na stadionie czas udać się w dalszą drogę. Mijając po drodze Pyskowice i Toszek docieram do Strzelec Opolskich, gdzie spotykam się z Robertem, kibicem Odry Opole i jednocześnie inicjatorem akcji Kibicowskiej Wyprawy, z którym to jemy wspólny obiad i po chwili rozmowy udaję się w dalszą drogę. Powoli zaczyna się robić późno, a zmęczenie daje dość mocno we znaki. Coraz częstsze robią się postoje na odpoczynek i złapanie ostrości w oczach. Jazda po ciemku, nawet z oświetleniem na rowerze nie należy do najprzyjemniejszych. Przy całodziennym wysiłku senność łapie podwójnie. Jadąc już przez noc, po drodze mijam Opole, Brzeg i Oławę, by nad ranem dotrzeć do Wrocławia, gdzie łapię nocleg i odpoczywam szybko przed kolejnym dniem wyprawy.

DZIEŃ 2 ŁĄCZNIE 195,6 KILOMETRA

TRASA: WROCŁAW – ŚRODA ŚLĄSKA – BRZEG DOLNY – WOŁÓW – ŚCINAWA – RUDNA – GŁOGÓW – SŁAWA – SULECHÓW – ŚWIEBODZIN

Drugi dzień jazdy znowu rozpoczynam dość późno, lecz trzeba było odpocząć po tak długiej trasie, jaka była przejechana poprzedniego dnia. Dzisiejszy dzień przynosi kolejne prawie dwieście kilometrów w nogach. Startuję z Wrocławia, skąd w pierwszej kolejności udaję się na Stadion Śląska Wrocław, by spróbować wjechać na kolejną murawę rowerkiem. Tutaj niestety jedyną opcją dostania się na obiekt była możliwość kupienia biletu na taras widokowy i zostawienie roweru poza stadionem. Na szybko postanowiłem skorzystać i wejść, by zrobić pamiątkowe zdjęcie z flagą Wisły na trybunie. Po przerwie na zwiedzanie stadionu ruszam dalej przez Środę Śląską, Brzeg Dolny, Wołów, by dotrzeć do Ścinawy, do której wjeżdżam od strony wschodniej przez zabytkowy most nad rzeką Odrą. Tutaj zatrzymuję się na obiad, oraz by zregenerować trochę siły. Po obiedzie następnie trasą przez Rudną docieram do Głogowa. Muszę przyznać dwie rzeczy. Bardzo spodobał mi się rynek w Głogowie, oraz okolice stadionu Chrobrego Głogów, na który niestety nie powiodła się próba dostania z rowerem. Okolice stadionu trzeba to przyznać mocno zidentyfikowane z klubem, czego przykładem mogą być choćby przystanki autobusowe zaaranżowane niczym bramki z herbami Chrobrego, które dla kibica piłki pozostawiają całkiem fajne wrażenie. Po krótkim plątaniu się po Głogowie i jego starówce lecę dalej do Sławy, za którą mijam jezioro Sławskie i dojeżdżam już w późnych godzinach do Sulechowa. Ostatni odcinek trasy z Sulechowa do Świebodzina pod pomnik Jezusa Chrystusa kończę około godziny 1 w nocy. Tutaj też miałem wykupiony nocleg. Na całe szczęście dwa najdłuższe odcinku już za mną, teraz nic tylko troszkę dłużej wypocząć i rano pozwiedzać Świebodzin.

DZIEŃ 3 ŁĄCZNIE 67,9 KILOMETRA

TRASA: ŚWIEBODZIN – MIĘDZYRZECZ – GORZÓW WIELKOPOLSKI

Trzeci dzień wyprawy mogłem pozwolić sobie rozpocząć troszkę później, bez zbędnego pośpiechu, gdyż czekał na mnie stosunkowo krótki etap do Gorzowa Wielkopolskiego. Z rana po śniadaniu najpierw udaję się na mały obchód po Świebodzinie, oraz za dnia zwiedzić słynny pomnik, z którego to znane jest to miasto. Po dłuższej przerwie i regeneracji ruszam po godzinie 14 w dalszą trasę. Spokojnie przez Międzyrzecz w godzinach wieczornych docieram do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie udaję się na nocleg ogarnąć na szybko i trochę jeszcze pozwiedzać. Po szybkim prysznicu i podładowaniu telefonu ruszam na miasto na rynek coś zjeść, by później udać się na bulwar Nadwarciański, nad rzekę Wartę powspominać czasy, gdy trenowało się kajakarstwo, a właśnie w Gorzowie startowało się na Mistrzostwach Polski Długodystansowych. Niestety czas ponaglał do spania, gdyż na drugi dzień trzeba się już było sprężyć, by zdążyć, dojechać do Szczecina na mecz.

DZIEŃ 4 ŁĄCZNIE 105,4 KILOMETRA

TRASA: GORZÓW WIELKOPOLSKI – MYŚLIBÓRZ – LIPIANY – PYRZYCE – SZCZECIN

Ostatni dzień jazdy rozpoczynam z samego rana, by mieć zapas czasowy taki, aby w razie jakiejkolwiek awarii bądź sytuacji losowej mieć pewność, że uda się zdążyć na mecz. Trasa mija w pełnym słońcu przez Myślibórz, Lipiany i Pyrzyce dość szybko, by około godziny 14 zjawić się już w Szczecinie nad jeziorem Dąbie na bulwarze Piastowskim, gdzie spotykam się z już tam będącymi znajomymi, którzy tak jak ja postanowili zjawić się incognito w Szczecinie na wyjazdowym meczu WISŁY. Na miejscu postanawiamy zjeść wspólny obiad i udaną wyprawę uczcić zimnym piwkiem. Jak się później okazało minąłem się piłkarzami Wisły, którzy kilka minut wcześniej wymeldowali się z hotelu pod drugiej stronie ulicy. Po obiedzie ruszyliśmy do Walca, kibica Wisły mieszkającego na co dzień w Szczecinie, u którego mogłem się ogarnąć i zostawić rower na czas meczu. Sam mecz niestety przegrany 1-2 po honorowym trafieniu Jesusa Imaza. Niestety drugi raz po wyprawie do Gdyni nie przyszło mi obejrzeć wyjazdowego zwycięstwa. Po meczu okazuje się, że znajomi mają dla mnie przygotowaną małą niespodziankę i udajemy się autem do Międzyzdrojów odpocząć jeden dzień. Na miejscu postanawiamy odwiedzić także miejscowość WISEŁKA położoną niedaleko Międzyzdroi, by zrobić pamiątkowe zdjęcia. Popołudniu czas wracać do Szczecina odebrać rower i udać się już pociągiem w drogę powrotną do domu. Dziękuje wszystkim za wsparcie i pomoc. II Wyprawa rowerem na mecz WISŁY na wyjeździe udana w 100%.

Views: 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *