Trzy pytania po meczu z Arką Gdynia 

Od ostatniego gwizdka sędziego w Gdyni minęło kilka dni, kurz w zasadzie zdążył już opaść. Cała kolejka Fortuna I Ligi również dobiegła końca, przed nami kolejne spotkanie z Miedzią Legnica. Pozwólmy sobie jednak jeszcze powrócić na moment do piątkowej rywalizacji. Spróbujmy – już całkiem na chłodno – zadać trzy najważniejsze pytania, które dają do myślenia po meczu z Arką Gdynia.  

◾️ Czy Szymon Sobczak zasługuje na większą szansę? 

Tak, Szymon Sobczak bez wątpienia zaczyna wysyłać coraz wyraźniejsze sygnały na temat swojej dyspozycji zarówno kibicom, jak i sztabowi szkoleniowemu. Nas – kibiców – cieszy to wyjątkowo. Napastnik nigdy nie ukrywał, że grę w koszulce Białej Gwiazdy traktuje jako coś bliskie sercu. Jesienią bardzo długo nie potrafił jednak do chęci dołączyć jakości piłkarskiej oraz konkretów. Po pierwszym golu z 2. kolejki na następne trafienie czekał prawie trzy miesiące, a kibice zaczęli coraz bardziej negatywnie oceniać jego transfer.  

Wyglada jednak na to, że coś drgnęło w grze 31-latka, który powoli bierze na swoje barki coraz więcej odpowiedzialności za ofensywę zespołu. Już pod koniec poprzedniej rundy zaliczył niezłą serię grudniowych spotkań, za którą otrzymał statuetkę piłkarza miesiąca. Na początku wiosny nie otrzymywał może najwiecej szans od trenera Rude, lecz wkrótce zdołał o sobie przypomnieć.  

Najpierw przyszedł mecz z Widzewem, w którym nie oszczędzał płuc i zostawił mnóstwo serca wymiernie przyczyniając się do ostatecznego awansu. W ostatni piątek również okazał się kluczowym zawodnikiem, dzięki któremu Wisła zdołała wrócić do gry i wyszarpać w Gdyni jeden punkt.  

Liczby mówią same za siebie. W lidze napastnik ma już na swoim koncie sześć goli i cztery asysty, doliczyć do tego możemy również pucharowe trzy trafienia i jedno decydujące podanie. I to wszystko w mniejszym wymiarze czasowym, średnio zatem mówimy o bramkach zdobytych co mniej więcej 100 minut. Co więcej, Sobczak to także Wiślak z krwi i kości, którego każdy występ dla drużyny z R22 motywuje podwójnie.  

Czy to już jest moment, by Polak otrzymał od trenera Rude miejsce w pierwszym składzie? A może Hiszpan powinien wypróbować wariant z dwoma napastnikami?  

◾️Czy Goku powinien usiąść na ławkę?  

Postawione wyżej pytanie jest o tyle zasadne, że coraz więcej wątpliwości budzi sens wystawiania hiszpańskiego pomocnika w podstawie. W Gdyni 30-latek grający na pozycji nr 10 znowu zawiódł i nie wniósł jakichkolwiek pozytyw w ataku drużyny. Bywał niechlujny w swoich zagraniach i momentami bardzo irytujący. Jego obrony nie ułatwia zaś fakt, że Wisła w meczu zaczęła wyglądać znacznie lepiej, gdy już pomocnika nie było na placu gry.  

Odmówić Goku pewnej gamy umiejętności nie możemy, na zapleczu Ekstraklasy pokazał je zresztą wielokrotnie. Kiedy Hiszpan ma swój dzień, potrafi czarować i bić rywali swoją techniką. Ale miewa on też swoje drugie, ciemniejsze oblicze, gdy marnuje wiele klarownych okazji i podejmuje złe wybory. Czasem można odnieść wrażenie, że pomocnik za wszelką cenę próbuje jeszcze pokombinować pod bramką przeciwnika zamiast wykończyć sytuację.  

W piątek oglądaliśmy właśnie mroczną stronę Hiszpana. Trener Rude długo trzymał pomocnika na placu gry, lecz dopiero jego zejście z boiska i wprowadzenie Szymona Sobczaka zmieniło dynamikę spotkania. Aż żal myśleć, czy można było roszadę przeprowadzić wcześniej… 

Nad rozlanym mlekiem nie ma co już płakać, lecz pewne wnioski na przyszłość warto wyciągnąć. I kto wie, czy właśnie jednym z nich nie powinna być próba zmiany ustawienia, rezygnacja z typowej „dziesiątki” na dwójkę napastników.  

◾️ Czy Joseph Colley to najlepszy zawodnik Wisły?  

Poszukując najlepszego piłkarza rundy wiosennej w szeregach Białej Gwiazdy do tej pory najmocniej zerkaliśmy w kierunku Kacpra Dudy. To młodzieżowiec najmocniej rzucał się w oczy swoją walecznością i skutecznością w środku pola. Z tyłu głowy mieliśmy jednak myśl, że jest jeszcze jeden piłkarz, który prezentuje równie pozytywną postawę.  

Joseph Colley również może zaliczyć start rundy do udanych. Od początku rozgrywek jest pewnym punktem naszej obrony, wygrywa dużo pojedynków i potrafi również wyprowadzić piłkę do przodu. Musi również stać na posterunku z pełna koncentracją, gdyż za plecami ma – delikatnie mówiąc – kolegę, który lubi popełniać błędy. Szwed jednak nie pęka i potrafi wytrzymać ciśnienie, co w przeszłości należało do jego sporych problemów.  

Co ciekawe, w poprzednim sezonie Colley potrafił zawalić jedno z ważniejszych spotkań rundy rewanżowej, gdy w Łodzi nie wytrzymał nerwów i przyczynił się do jednej z kluczowych porażek z ŁKS-em. Tym bardziej zastanawialiśmy się, jak poradzi sobie w obliczu rywalizacji z rozpędzoną Arką. Obrońca dał sobie jednak radę i wytrzymał napór przeciwnika. Kibice zaś w pełni docenili i jego wysiłek i coraz częściej to właśnie jego nazwisko wymawiają w kontekście najlepiej dysponowanego gracza rundy wiosennej. 

A co Wy sądzicie na ten temat? Zapraszamy do dyskusji w sekcji komentarzy na naszym Facebooku 😉

Views: 289

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *