MISTRZ POLSKI: 1927, 1928, 1949, 1950, 1978, 1999, 2001, 2003, 2004, 2005, 2008, 2009, 2011
PUCHAR POLSKI: 1926, 1967, 2002, 2003, 2024
Wnioski po meczu z Odrą Opole
Jeszcze nie opadł kurz po środowym zwycięstwie w Pucharze Polski, a Wisła Kraków już w sobotę przystąpiła do kolejnego, jeszcze ważniejszego spotkania w lidze. Drużyna Alberta Rude mimo zmęczenia oraz małego czasu na regenerację wytrzymała te wszystkie niedogodności i pokonała na wyjeździe Odrę Opole 2:1. Zapraszamy standardowo na nasze cykliczne wnioski pomeczowe.
◾️ Najważniejsze są trzy punkty!
Wszyscy przeżyliśmy w tym tygodniu piękne, niezapomniane chwile za sprawą środowego awansu Wisły do półfinału Pucharu Polski. Dodatkowo, dość korzystne losowanie pary półfinałowej daje pewne nadzieje, że jesteśmy w stanie powalczyć o napisanie kapitalnej historii – Piast Gliwice był spośród trzech potencjalnych drużyn „najlepszym” losem. Wreszcie, emocje wokół ćwierćfinałowego spotkania nie ostygły jeszcze za sprawą protestu, jaki działacze Widzewa Łódź złożyli do PZPN, wtórowali im zresztą niektórzy dziennikarze.
Paradoks polega jednak na tym, że znacznie ważniejsze dla naszego klubu było właśnie mniej medialne spotkanie w Opolu – Odra to przecież nasz rywal w walce o awans do Ekstraklasy. Co więcej, w piątkowy wieczór porażkę odniósł GKS Tychy co otworzyło nam drogę do zmniejszenia strat.
Biorąc to wszystko do kupy nie mamy wątpliwości, że zwycięstwo w Opolu i zbliżenie się do drugiego miejsca w tabeli to niezwykle cenne osiągnięcie, które na koniec sezonu może znaczyć bardzo dużo. W poprzednim sezonie mieliśmy problemy z wykorzystywanie potknięć rywali. Wczorajszy triumf do dobry prognostyk na kolejne tygodnie.
◾️ Wytrzymali fizycznie – i to cieszy!
Zwycięstwo w Opolu jest tym cenniejsze, że przecież Biała Gwiazda swoje ligowe spotkanie musiała rozegrać niecałe 72 godzin po długim, wyczerpującym boju w Krakowie. Przed spotkaniem mocno obawialiśmy się o dyspozycję fizyczną drużyny. Trener Rude co prawda dokonał kilku zmian w składzie, lecz prawie 150 minut gry w środę i tak zmusiło szkoleniowca do wykorzystania niemal wszystkich istotnych graczy.
Tym bardziej możemy się zatem cieszyć, że Wiślacy tego popołudnia potrafili długo rywalizować na odpowiednim poziomie motorycznym. Nasz zespół narzucił swój charakterystyczny styl i potrafił parokrotnie przyspieszyć grę w ofensywie. To właśnie po szybko rozegranej akcji zawodnicy wykorzystali więcej miejsca i wykreowali sytuacje, po której podwyższyli prowadzenie na 2:0.
Jasne, w końcówce meczu paliwo w baku naturalnie zaczęło się kurczyć, lecz i to nie wybiło wystarczająco piłkarzy z rytmu. Wisła potrafiła mądrze rozłożyć siły i utrzymać prowadzenie.
Za nami długi, wyczerpujący tydzień, ale teraz drużyna może przystąpić do regeneracji i ładować spokojnie baterie na niezwykle wymagający mecz w Gdyni.
◾️ Środek pola – najsilniejsza strona Wisły
Możemy chyba ogłosić, że Marc Carbo wrócił już do stabilnej dyspozycji, a wydarzenia z Rzeszowa odeszły w zapomnienie. Hiszpan ponownie stworzył z Kacprem Dudą dużą przewagę w środku pola, dzięki której przez ponad godzinę Wisła dominowała w tym sektorze boiska. W końcówce spotkania trener Rude był już zmuszony dokonać kilku korekt, co delikatnie zaczęło wybijać drużynę z rytmu. Na szczęście, drużyna dowiozła prowadzenie i zainkasowała trzy punkty.
Nas może cieszyć, że powoli ta dwójka staje się ważnym trzonem zespołu. Hiszpan potrafi operować piłką i wprowadzać spokój przed linią obrony, Duda dorzuca z kolei waleczność i odrobinę młodzieńczej fantazji. Ten duet może być sporym atutem w kolejnych spotkaniach.
◾️ Wyjazdy nie takie straszne, ale…
W tej rundzie Wisla musi mierzyć się również ze specyficznym terminarzem, przez który na Reymonta 22 zagra tylko sześć razy. Większość wiosny zespół musi rozegrać w delegacji, a do tej pory nie był to nasz najmocniejszy punkt. Z drugiej strony, większość naszych rywali, z którymi przyjdzie nam się mierzyć poza Krakowem to drużyny z dolnej części tabeli. Jeśli Wisła nauczy się narzucać im swój styl gry i pewnie zabijać spotkania, w Fortuna I Lidze może to być silny atut nie do przecenienia.
I właśnie cieszyć może, że pierwszy raz od dawna Wisła wygrała dwa mecze wyjazdowe z rzędu. Oczywiście, pamiętamy okoliczności triumfu w Rzeszowie – tam dopisało również sporo szczęścia. Ale już wczorajsza wygrana nie była kwestią żadnego farta. Wisła po prostu okazała się lepszym zespołem, który wykorzystał swoje sytuacje i zaprezentował większą jakość.
Z drugiej strony, wciąż nie jesteśmy jeszcze ekipą, która potrafi do końca dowozić wynik w spokoju. Mniej więcej, od 60. minuty Odra zaczęła stopniowo się budzić i kreować kilka sytuacji. Czasem zawodnikom Adama Noconia brakowało dosłownie centymetrów, by zmieścić piłkę w siatce. Nie mamy przekonania, czy po jednej kontaktowej bramce zdobytej nieco wcześniej, Wisła zdołałaby utrzymać rezultat. Wczoraj – na szczęście – nie musieliśmy się o tym przekonywać. Chociaż znów jeden osobnik bardzo chciał o sobie przypomnieć…
◾️ Alvaro Raton strikes back!
Na początek pewna informacja z kroniki policyjnej:
W 2018 roku dzięki pracy operacyjnej policjantów z Komendy Powiatowej Policji w Choszcznie udało się namierzyć podejrzewanego o podpalenia na terenie Gminy Recz, którym okazał się 21-letni strażak-ochotnik. Mężczyzna przyznał się do spowodowania pożaru nieużytków rolnych a także dwóch pożarów słomy na terenie Gminy Recz, powodując straty o łącznej wartości prawie 14 tysięcy złotych. Podpalacz uczestniczył w gaszeniu wznieconych przez siebie pożarów, pobierając za udział w akcjach wynagrodzenie w łącznej kwocie ponad 200 złotych.
Co to ma wspólnego z piłkarzami Wisły? Cóż, trudno nie odnieść wrażenia, że w szeregach naszego zespołu jest jeden człowiek, który bardzo chętnie próbuje właśnie wzniecać pożary w grze naszego zespołu. Następnie zaś próbuje je gasić, lecz – niestety – czyni to bezskutecznie.
Może nie robi tego specjalnie, może to po prostu jedna z tych postaci tragicznych, do której takie sytuacje się przyklejają. Z pewnością każdy z Was ma takiego kolegę, nad którym ciąży pewne fatum. Cokolwiek nie zrobiłby, a i tak coś złego przydarzy się akurat jemu.
Ale nie zmienia to faktu, że tylko w tym tygodniu Alvaro Raton dwukrotnie ponownie próbował wzniecić pożary, które mogły pogrążyć zespól. W środę uratował go jeszcze sędzia, lecz wczoraj ten rzut karny był absolutnie bezmyślny i doprowadził do nerwowej końcówki w doliczonym czasie gry. Jasne, Hiszpan wczoraj potrafił również popisać się niezłą interwencją, lecz nie ma co się oszukiwać – w dalekiej perspektywie Wisła nie potrzebuje piromana w bramce. I wczoraj znów Raton pokazał, że jest tykającym ładunkiem wybuchowym.
◾️ Piękny gest piłkarzy Wisły
To zdjęcie jest niezwykle symboliczne – piłkarze Wisły postanowili w ten sposób zamanifestować swój sprzeciw wobec absurdalnej sytuacji, która trwa od kilku miesięcy. Kibice Białej Gwiazdy po raz kolejny nie zostali wpuszczeni na trybunę gości, tym razem za sprawą „rekomendacji” policji. To swoją drogą bardzo ciekawe, że kibice na stadionie stanowią zagrożenie, ale pod nim już niekoniecznie. Efekt jest idiotyczny, bo policja i tak musi pilnować kibiców gości, którzy stoją na ulicy, kilkaset metrów dalej od samego boiska.
Temat ten staje się coraz częstszym przedmiotem dyskusji w mediach i taka postawa piłkarzy na pewno będzie pomagać w jego nagłaśnianiu.
Załóżmy hipotetycznie, że zespół awansuje do finału Pucharu Polski…i co dalej? Władze w Warszawie wydadzą zakaz przyjazdu? PZPN póki co chowa głowę w piasek, ale absurd goni absurd i nie zdziwimy się, jak lada dzień do akcji wkroczą politycy. Przecież idą kolejne wybory, prawda?
Wielka Wisła W.K